Ależ pogoda nam się ostatnio trafia w kratkę. Jak nie upały, to chłodno. Oczywiście to „chłodno” to pojęcie względne, ponieważ gdyby nie wcześniejsze upały, pogoda wydawałaby się całkiem przyzwoita. Dla mnie niestety najgorsze są zmiany – kiedy robi się gorąco, dopada mnie migrena i trzyma chwilę, dopóki się nie zaaklimatyzuję. Jak się robi chłodno, to łatwo się przeziębiam. Więc dziś zgodnie ze zwyczajem wstałam z bolącym gardłem… Dlatego też na śniadanie były lody – przemrożenie gardła to na początku przeziębienia najlepsze lekarstwo, przynajmniej dla mnie. Dziś przejeżdżając koło dużego parkingu w centrum widziałam wielkie tłumy. Zdaje się, że mnóstwo dzieciaków wyjeżdża dziś na kolonie i obozy. Oby dojechały szczęśliwie i dobrze i bezpiecznie się bawiły. Kiedyś takie tłumy bywały na dworcach PKP, nie wiem jak jest dzisiaj, ale widzę, że kolonie podróżują autokarami. Oczywiście sprawdzanymi: na parkingu stała policja, a do niej sznureczek autokarów – każdy po kolei podjeżdżał na przegląd. I dobrze. Bezpieczeństwo najważniejsze. Byleby tylko pogoda nad morzem i jeziorami dopisała, bo mój pierwszy wyjazd nad morze wspominam niezbyt miło – przez całe dwa tygodnie było zimno i deszczowo. Ani razu nie kąpałam się w morzu. Przeważnie spacerowaliśmy brzegiem w bluzach i kurtkach przeciwdeszczowych. W dodatku tata wymyślił, że skoro nie ma pogody na opalanie i pływanie w morzu, to zabierze nas na rejs statkiem. A że była sztormowa pogoda, więc ten rejs wspominam najgorzej… Brr….. Lepiej zmienię temat. Miałam wczoraj zamówić wizytówki, ale się nie wyrobiłam, więc dziś muszę nad tym posiedzieć, mimo że sobota. I to w miarę szybko, bo mieszkanie trzeba oprzątnąć. Zmieniliśmy właśnie logo. Niby taka błahostka, a okazało się, że pociąga za sobą konieczność zmiany wielu rzeczy. Pewnie gdyby szefostwo przekalkulowało wcześniej ile, to by się lepiej zastanowiło. Tym bardziej, że poprzednie nie było złe i – moim skromnym zdaniem – było rozpoznawalne, a o to przecież chodzi. Teraz klienci będą musieli się przyzwyczaić do zmiany, a my musimy zamówić wizytówki, projekty opakowań, maszty, tabliczki i pozmieniać logo w banerach i innych reklamach internetowych. No ale trzeba było zespołowi zapewnić rozrywkę w wakacje 😉
Dobra wiadomość jest taka, że jeszcze chwilka i wyjeżdżamy. Oby tylko nie złapało mnie choróbsko.
A tymczasem kończę kolejny etap robienia przetworów na zimę. Jeszcze tylko na koniec sierpnia/ początek września zostaną powidła śliwkowe, a później dynie. Ale to już dużo później.
